NIECH ŻYJE CHRYSTUS KRÓL            KRÓLUJ NAM CHRYSTE            PANIE JEZU BĄDŹ PANEM MOJEGO ŻYCIA

 
  • 2.jpg
  • 1.jpg
  • 10.jpg
  • 3.jpg
  • 9.jpg
  • 13.jpg
  • 8.jpg
  • 6.jpg
  • 11.jpg
  • 12.jpg
  • 7.jpg
  • 5.jpg
  • 4.jpg

Nasz Dziennik, 2011-10-29 

Mit Kościoła-organizacji odżywa zawsze po wyborach. Wtedy przypisuje się Kościołowi "przegraną" i wytyka różne "błędy". Wygłasza się też pouczenia i rady. Rozliczanie Kościoła jest po to, żeby go na nowo zaatakować, upokorzyć i nagłośnić jego propagandowy obraz. Warto wspomnieć, że po 1989 r. bardziej się w mediach rozlicza Kościół niż peerelowski totalitaryzm. Pozostawiam to bez komentarza.

Siła rażenia mediów
Obecny "skok" na Kościół był do przewidzenia. Nie tylko dlatego, że na mocy swojej misji jest on "znakiem sprzeciwu". Jeżeli ponad 80 proc. polskich mediów jest od dawna w rękach środowisk liberalnych i lewicowych, a więc z definicji antyklerykalnych, to aż dziw bierze, że nastąpiło to dopiero teraz. Przy czym katalizatorem, który potęgował skuteczne rażenie tych mediów, jest ich model oligarchiczny charakteryzujący się monopolem grup o orientacji liberalnej i lewicowej. Jest to jeden z "grzechów głównych" popełnionych po 1989 r. wskutek niesprawiedliwego podziału spuścizny po PZPR, tj. Koncernu RSW Prasa-Książka-Ruch. Sprawcy tego podziału mogą z zadowoleniem zacierać ręce. Ale czy uspokoją sumienie?

Dzięki wymienionym mediom Polska stała się doświadczalnym poligonem dla różnych maści kuglarzy. Niestety, przez lata promowały ich również media, którym pozostały jeszcze jakieś szczątki ambicji, bo sensacja i plotkarstwo zapewniają niemałe zyski, a w społeczeństwie rośnie armia Polaków, którzy lubią żyć życiem innych i coraz chętniej karmią się tabloidami.

Jednocześnie okazywano różne formy lekceważenia, a nawet pogardy wobec mediów katolickich, np. Radia Maryja. Należy wskazać jeszcze jedną prawidłowość w obrębie mediów i wartości. Oto, jak wynika z badań (Herbert Schlogel), istnieje wyraźna symbioza między wartościami chrześcijańskimi a wartościami patriotycznymi. Zanik jednych wpływa negatywnie na drugie. Oznacza to, że lekceważenie w mediach wartości patriotycznych stymuluje negatywny stosunek do wartości chrześcijańskich - i odwrotnie. Wymienione wcześniej grupy mediów od zawsze wykazują nieprzyjazne czy wręcz wrogie relacje z jednymi i drugimi wartościami.

Współcześni kuglarze wyhodowani zostali na chaosie ideowym, wyraźnie zdradzającym wpływy typu homo sovieticus. Ich oręż to chytre stereotypy. Jakże łatwo Polacy kupili medialną sztuczkę o tym, że podzielił ich krzyż. A teraz, że podzielił ich człowiek propagujący satanizm. Zdecydowane wystąpienia w tej sprawie ks. bp. Wiesława Meringa dziennikarka, wcale nie w lewicowym piśmie, nazywa "pokrzykiwaniem". I próbuje wmówić czytelnikowi, że podjęty ostry dialog "obnażył wielką słabość polskiego Kościoła"(!).

Co chce się wymusić na Kościele?

W obecnym ataku na Kościół daje znać o sobie wyjątkowa obsesja nienawiści. Dlatego prowodyrzy stosują bez żenady techniki rodem z arsenału peerelowskiej propagandy. Zarzuty, że księża w Polsce nie płacą podatków, a Kościół miesza się do polityki, są kompromitujące. Ich rzecznicy w naiwności liczą pewnie na daleko posuniętą głupkowatość społeczeństwa. Ale w tym wszystkim jest metoda. Bo jeżeli Kościół sięga po władzę w państwie i jest gigantycznym pasożytem, to znaczy, że staje się wrogiem społecznym, a więc powinien być wyeliminowany. Chyba że pójdzie drogą daleko idących koncesji i przestanie być sobą. Ale to już nie będzie Kościół Jezusa Chrystusa. To może być "Kościółek" skrojony na modłę rewolucji francuskiej czy karykatura Kościoła w wydaniu bolszewickim.

Długa jest lista ustępstw, które chcą wymusić na Kościele rzecznicy "nowego marksizmu". Oto najczęściej powtarzane. Ma być Kościołem milczenia, bez prawa wypowiadania ocen o sprawach moralnych i o problemach życia publicznego. Powinien zaakceptować anarchię w życiu moralnym i w sferze obyczajów. Niepotrzebny jest również krzyż w przestrzeni publicznej. W państwie "postępowym" nie ma też miejsca na konkordat i jest pełne przyzwolenie na zawieranie związków partnerskich tej samej płci łącznie z prawem adopcji. Oczywiście tzw. aborcja na życzenie i każda postać antykoncepcji. Ponadto szkoła uwolniona od nauki religii. Proponowany "nowy porządek" będzie budowany na gruzach wartości. Papież Jan Paweł II przestrzegał świat, że demokracja bez wartości staje się mniej lub bardziej zakamuflowanym totalitaryzmem. Dlatego rzecznikom "wyzwolonego świata" tak bardzo zależy, aby Kościół przestał być sobą, albo już na zawsze zejdzie do katakumb. Jest to już wyrok czy jeszcze kolejny szantaż?

Mądrze i spokojnie reagować

Powszechnie już mówi się o powstawaniu "społeczeństwa opinii" (Nicole D´Almeida). Polacy coraz hałaśliwiej artykułują swoje krytyczne opinie, choć czynią to najczęściej anonimowo. Dlatego katolickie media powinny pamiętać, że kształtowanie opinii publicznej jest ich bardzo ważnym zadaniem. O ich wartości świadczy głównie zakres i skuteczność oddziaływania na opinię publiczną. Przy czym najbardziej nielubiane media katolickie w Polsce to te, które mają rzeczywisty wpływ na społeczeństwo. Należy przypomnieć, że w wolnej Polsce pierwszy, bardzo agresywny atak na Kościół nastąpił w 1991 r. i związany był z papieską pielgrzymką. Wtedy Jan Paweł II w przemówieniu wygłoszonym w Olsztynie przestrzegał, że jedną z form zniesławiania jest propaganda szeptana. Dziś ten typ propagandy święci triumfy. Wspomagany jest przez propagandę nowych mediów, w których całkowicie bezkarnie można o innych mówić najgorsze rzeczy i absolutną nieprawdę.

Należy bardziej uaktywnić katolickie ruchy i organizacje. Niech wiedzą, że dziś do ich podstawowych zadań należy szybkie i mądre reagowanie na zjawiska niepokojące i w ten sposób niech kształtują opinię publiczną. Niech wiedzą, że przestrzeganie przed zagrożeniami jest niezastąpioną formą ewangelizacji.

Nie ulega wątpliwości, że Kościołowi w Polsce niezbędne są zespoły ludzi, którzy profesjonalnie zajmą się monitoringiem mediów pod kątem doznawanych ataków oraz podejmowaniem środków zaradczych wobec tych działań.

Coraz głośniej słyszy się wołanie o katechezę dorosłych, która zdolna jest chronić dorosłych katolików przed ignorancją religijną i bezradnością w motywowaniu swoich przekonań i postaw. Podkreśla się przy tym, że od katechezy dorosłych są uzależnione dalsze losy Kościoła.

W konfrontacji z kuglarzem może wygrać przede wszystkim autentyczny charyzmatyk. Jak nigdy dotąd są dziś potrzebni Kościołowi charyzmatyczni duszpasterze, katecheci, rodzice, ale też wychowawcy, intelektualiści i twórcy kultury. Wszak charyzmatycy nie są przeciętnymi wyznawcami Chrystusa. Są przede wszystkim Jego odważnymi świadkami i przewodnikami, których się chętnie słucha i za którymi się z zaufaniem podąża (Paweł VI).

Ks. bp dr Adam Lepa

Polecamy